Szaleństwa na śniegu
Komentarze: 1
No i po Walentynkach. Myślałam że będzie gorzej. Dostałam jedną kartkę (chyba od Bartka), małego kwiatuszka (od tatusia), czekoladki (od mamusi i babci). Jak widać nic nie dostałam od osoby którą jestem najbardziej zainteresowana. Daniel był wczoraj u mnie (jakieś 5 min.) wpadł przejazdem żeby podrzucić zdjęcia. Pogadaliśmy chwilkę i po
jechał (w siną dal w siną dal... :-) Ale nie tracę nadziei że w końcu uda mi się z nim pogadać bo w sobotę lub w piątek jest impra w Kamionce. A my z Ewą wczoraj szalałyśmy po w mieście bo Justyna był;a z Barkiem. Wyszłyśmy na miasto i zachciało nam się zrobić ORŁY na śniegu, więc poszłyśmy pod moją szkołę i... tereaz są tam dwa piękne ptaki podpisane naszymi imionami (wiem bo jeszcze dzisiaj sprawdzałam), ptem snułyśmy się po mieście i liczyłyśmy ile razy przejeżdżał koło nas Kaczuszka (wyszło chyba 7). Na koniec jeszcze rzucałyśmy śnieżkami w tablice reklamowe koło Kościoła próbując wywróżyć sobie imię chłopaka. Jak widać niektórym odbija z powodu braku Samca ;-)
Dodaj komentarz