Komentarze: 0
Dzisiaj jedziemy do stolicy do Teatru Żydowskiego na "Skrzypka na dachu". Musical który w wersji telewizyjnej widziałam chyba 1000 razy dzisiaj zobaczę w polskiej wersji językowej :D i już sie nie moge doczekac :D
Dzisiaj jedziemy do stolicy do Teatru Żydowskiego na "Skrzypka na dachu". Musical który w wersji telewizyjnej widziałam chyba 1000 razy dzisiaj zobaczę w polskiej wersji językowej :D i już sie nie moge doczekac :D
I w końcu, po długich bezowocnych poszukiwaniach udało nam się zdobyć stancję. I nawet to nie my musiałyśmy się wysilać bo propozycja przyszła do nas. A więc od niedzieli będę mieszkała na Słonecznym Stoku w pięknym 3-pokojowym mieszkanku z komputerem, telewizorem, wieżą i innymi udogodnieniami. Chociaż właściciele próbowali nam wcisnąć że to żadne luksusy my wiemy swoje: ta stancja to raj na studenckiej ziemi i to tylko za 250 zł miesięcznie :D Ehh czasem myślę że mam więcej szczęścia niż rozumu :)
Kiedy juz pogodzilismy sie z Tomkeim i spedzilismy milo rocznice powrocilismy do planu wyjazdu. Ostatecznie postawiliśmy na Augustów i nasz plan z pewnością by się zrealizował gdyby chwile po wyjsciu z domu nie zachcialo nam sie kupic agrafki. A sklep byl blizej wylotowki na Bialystok a nie na Augustow wiec ruszylismy w tamta strone :P I tak po kolei Białystok --> Warszawa --> Radom --> Kielce --> Kraków i pociągfiem o 2:51 do Zakopca :D Przyjechaliśmy tam wynajelismy pokoik i poszlismy spac. Wieczorkiem przeszlismy sie przez Krupowki weszlismy na Gubałówke i znow poszlismy spac. A rano spowrotem do domku ta sama trasa. Podroz powrotna zajela nam 24 godz i bylismy strasznie padnieci ale zajebiscie zadowoleni :D
Widać nic nie może trwać wiecznie... Wytrzymaliśmy cały tydzień w wypełnionym czułymi słówkami, maślanymi spojrzeniami i delikatnymi dotykami błogostanie... I kiedy tak porażeni naszą miłością snuliśmy romantyczne plany spędzenia weekendu w górach i naszej rocznicy coś się spieprzylo... Nie udało nam się dogadać i pokłóciliśmy się... teraz nici z dzisiejszego kina i z jutrzejszego wyjazdu :( Pewnie i tak sie w końcu pogodzimy ale i tak nie udało nam się spełnić obietnicy że nie będziemys się kłócić o byle co... I teraz mi smutno...
Wczoraj jak przybyliśmy na miejsce, w którym mieliśmy nadzieję zamieszkać oprócz właściciela przywitała nas cała rzesza chętnych :) Widocznie tylko właściciel nie był tym wszystkim przejęty. Dla każdego chętnego miał przygotowany formularz z wieloma pytaniami, dla każdego poświęcił 10 min czasu i nikomu nie powiedział o wynikach tej selekcji :/ Ma to zrobić dzisiaj drogą elektroniczną. I teraz z Wojtkiem i Justyną umieramy z niepewności gdyż nie mamy pojęcia jak wypadliśmy na castingu :P Ehhh czarno to widzę... Ale nadzieję trzeba mieć...